wtorek, 23 grudnia 2014

Pożegnanie z pierwszą Host Family w NY

Cześć! Nie chcę żeby mój blog umarł po moim powrocie do domu. Mam kilka zaległych postów  z mojego au pairowskiego życia, a później...blog dalej będzie o moich wycieczkach i życiu w Polsce.
Jutro minie miesiąc i tydzień, kiedy jestem w Polsce. Wiedziałam, że trudno będzie wrócić do starego życia, ale nie wiedziałam, że aż tak bardzo. Ciągle mam problemy ze snem.
Zasypiam o 4-5 rano, wstaję o 14-15, LUB nie śpię przez 36h. Wczoraj zasnęłam przed 22, obudziłąm się o 2 i już nie śpię. Piszę notkę o 4 rano :D Zdecydowanie wolę amerykański czas.
Ze spraw związanych ze zdrowiem, zostało mi już tylko czekanie na operację, a później usuwanie 4 ósemek :D


Dużo osób pyta jak pożegnała mnie moja host family w Chappaqua.
A więc...7 września, 2 dni przed wylotem do NOLA moja rodzina zabrała mnie na pożegnalną kolację do fancy restauracji. Powiedzieli mi o tym, dzień przed, tym samym psując moje plany, które już miałam, ale ok. Po mojej niedzielnej pracy pojechaliśy na kolację, zjedliśmy, wysłuchałam jak bardzo będą za mną tęsknić no i wróciliśmy do domu.



restauracja
twin boy

twin girl


W poniedziałek 8 września, wieczorem przed pójściem dzieci do łóżek pożegnałam się z nimi, wycałowałam i przytuliłam bo wyjazd miałam we wtorek o 5.30 rano, więc nie chciałam żeby wstawały. Było to dla mnie dużo łatwiejsze, bo  żegnając się z nimi wieczór przed wyjazdem nie czułam, że już ich więcej nie zobaczę. Potem pojechałam pożegnać się z Kaśką, bo to własnie pożegnanie z nią popsuli mi hości. Wróciłam od niej przed północą i odkładając kluczyki na haczyk hości podeszli do mnie przytulili i powiedzieli, że będą tęsknić. Zdziwiona zapytałam czy nie zobaczymy się rano? Na co oni, że nie bo będą spali...
Tak, więc poszłam na dół, spakowałam się do końca, co proste nie było. Dużo rzeczy wyrzuciłam, zostawiłam. Tyle emocji, że aż nie spałam. Zasnęłam dopiero w samolocie zaraz po starcie i obudziłam się kiedy samolot już wylądował w Atlancie.

Wiem, że możecie sobie myśleć, że sceptycznie opisuję pożegnanie z rodziną, ale rok u nich nie był łatwy i odliczałam dni do końca roku u nich i jako, że spotkalam wielu amerykanów to słuchaanie "We will miss you..." jest dla mnie czymś bardzo neutralnym i z ich strony fałszywym.
Oczywiście tęsknię za bliźniakami bo pokochałam je jak własne dzieci, ale nigdy przenigdy nie zostałabym ich au pair po raz drugi.
                                                                                                                 Buziaki!
                                                                                    

poniedziałek, 24 listopada 2014

Powrót do Polski

Hej, obiecałam Wam posty, dużo postów,
ale wszystko się u mnie zmieniło w bardzo szybkim tempie.

Niektórzy już wiedzą (z Fb i insta), niektórzy jeszcze nie.
W poniedziałek 17 listopada, wylądowałam w Gdańsku. Niestety, nie są to odwiedziny.
Wróciłam do Polski ze względu na problemy ze zdrowiem i nie wracam do USA.
Bloga nie zawieszam, ale będzie tu mała przerwa bo muszę wszystko ogarnąć i poukładać, a przede wszystkim pogodzić się z przymusowym powrotem.
Do tego zmiana czasu i temperatury też dobijają.

Buziaki z Gdańska!


poniedziałek, 10 listopada 2014

Wakacje Au Pair & propozycje postów

Hej ! Dzisiaj mijają 2 miesiące odkąd przyleciałam do Nowego Orleanu!
Szukam pomysłów na nowe notki!   Póki co mam sporo do nadrobienia, ale jeżeli macie jakieś pomysły to śmiało podawajcie je w komentarzach :)


Nadchodzące posty:
  • fotorelacja z NO
  • ostatnie dni w Nowym Jorku
  •  podsumowanie pierwszego roku,
  •    dlaczego nie przedłużyłam roku z tą samą rodzinką,
    i jak wyglądało nasze pożegnanie.
  •  wady i zalety programu Au Pair.


    WAKACJE AU PAIR:


    Dzisiaj dostałam maila od LCC dot. brania przez Au Pair wakacji.
    Stwierdziłam, że o tym napiszę, bo raczej się o tym nie mówi w zasadach programu i wiem, że często jest to zaskoczenie dla Au Pair. Tak, też zaskoczyły mnie niektóre punkty.
    Tłumaczę tylko to, co dzisiaj dostałam od LCC, więc nie piszcie w komentarzach, że nie mam racji bo wy tak nie macie, bo nie ja te zasady wymyśliłam.

    1. Au Pair ma prawo do 2 tygodni wakacji. Jeden tydzień może być wybrany przez host rodzinę, drugi tydzień wybiera Au Pair.

    2. Jest polecane branie pierwszego tygodnia wakacji w ciągu pierwszych 6 miesięcy i drugi tydzień w trakcie drugiej połowy roku.

    3. Au Pair nie powinna brać wakacji w ciągu swoich pierwszych miesięcy, ponieważ jest to czas na poznanie się z host rodziną i dostosowanie się.

    4. Jeżeli urlop jest brany jako poszczególne dni (11 dni !!) to obie strony powinny to zapisywać.

    5.Wakacje to całkowicie wolny czas dla Au Pair.

    6. Jeżeli Au Pair podróżuje z host rodziną i wykonuje obowiązki związane z dziećmi to uważane jest to za normalne godziny pracy.

    7. Jeżeli host rodzina podróżuje, a Au Pair zostaje w domu to i tak należy się jej tygodniowa wypłata oraz host rodzina musi zapenić jedzenie na czas ich nieobecności.

    8. Host rodzina może poprosić Au Pair o wzięcie wakacji, kiedy host rodzina wyjeżdża, ale powinno to być uzgodnione dużo wcześniej.

    * Nie ma przepisu dot. wakacji w kontrakcie.
    Host rodzina powinna omówić z Au Pair wcześniej czy oczekują od niej pracy, spędzania tego dnia jako członek rodziny, czy po prostu jest to jej dzień wolny. Jednak powinno być to wyjaśnione z uprzedzeniem czy jest to dzień wolny odliczany od 11 dni, które przysługują Au Pair, czy jest to dzień extra wolny, który rodzina zdecydowała się nam dać.

wtorek, 4 listopada 2014

Halloween #part 2 & chrzciny & filmik




Dziwny zestaw w dzisiejszej notce, ale cóż...

31 października to jedno z najhuczniej obchodzonych świąt w USA. Jak pisałam wcześniej, ozdoby halloweenowe można zobaczyć już pod koniec września, i potem przez cały październik pojawia się ich coraz więcej. W Polsce to wydarzenie nie jest, aż tak obchodzone ze względów religijnych, a szkoda. Nikt tu nie mówi, o wierzeniu w halloween. Dla mnie to po prostu dobra zabawa, a dla małych dzieci jeszcze większa. Tegoroczne halloween uważam za udane !




Pracowałam do 16, potem godzina na szybki prysznic i szybko do Kasi do domu. Kasia, i jej host rodzina pojechali na halloweenowe party do dziadków, ja zaś zostalam u Kasi w domu rozdawać cukierki dzieciom. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się aż tak różnorodnych kostiumów. Nie tylko dzieci się przebierały. Można było zobaczyć całą rodzinę w kostiumach. Tata-spiderman, Mama- batman, dziecko - supermen. Naprawdę wyglądało to świetnie!





Po 1h i 40 min koszyki były puste, więc zadzwoniłam do Kasi co mam robić bo ludzie i tak dobijają się do drzwi, a ja nie mam słodyczy :<  Pozakluczałam (teoretycznie) wszystko i poszłam do Kasi dziadków, którzy co roku robią imprezę dla wszystkich chętnych.


przód
tył
Trochę się tam pokręciłyśmy, wzięłyśmy Kasi bliźniaki do domu, żeby je nakarmić i położyć spać.
W czasie, gdy ja siedzialam na dole, Kasia poszla wziąć szybki prysznic, przebrałyśmy się, wymalowałyśmy. przyszła Amy. Teraz pozostało czekać na Kasi hostkę.
Przyszła ok 22, a my ruszyłyśmy do downtown  na BOURBON STREET.
Niestety każdy nadjeżdżający streetcar był tak przeładowany przebranymi ludźmi, że nawet sięn ie zatrzymywały. Na szczęście na światłach zatrzymała się pusta taksówka...





Halloween na BOURBON zdecydowanie trzeba przeżyć. Tłumy w różnych strojach. Nie zabrakło nawet...EBOLI. Czasami wyglądało to nawet bardzo śmiesznie, kiedy koleś przebrany za księdza tańczył z policjantką, czy też biskup kręcący się po ulicy.
Do domu wróciłam około 3 bo rano mój mały miał chrzciny.


CHRZCINY
Nie musze chyba mówić, że się bardzo nie wyspałam. Okazało się jeszcze, że zapomniałam wziąć mojej szczotki do włosów od Kasi, a włosy miałam natapirowane więc musialam wstac o 7 po to, żeby iść sobie kupić nową, żeby włosy rozczesać na chrzciny. Nie, nie mogłam iść do Kasi bo Kasi nie było w domu hahah.
Wyjazd do kościoła był o 10.30. Pochwalę się tym, że po raz pierwszy założyłam w USA obcasy!


 Byłam bardzo ciekawa, jak tutaj organizują chrzciny. I troszeczkę mnie zaskoczyli.
Spodziewałam się tego co w Polsce, dużo mięsa, dużo gotowania, przygotowań itd.
Oczywiście jak to na Amerykanów przystało, największym celem tego wszystkiego było to, aby pokazać się jak najlepiej. Mycie całego domu na zewnątrz, mycie okien, mycie samochodów, czyszczenie chodnika wokół domu, obcinanie drzew przed domem, sprzątanie w środku i pełno zdjęć małego. Jakieś gotownie ? Nie zauwazłyłam.
Hostka tylko zrobiła zakupy, podobne jakie ja robiłam na domówkę. Chipsy, pokrojony ser, kiełbasa, chleb, muffiny, ciastka, i jakieś tam mięso.

Chrzciny były na 11 w kościele episkopalnym. Mały był ubrany w SUKIENKĘ, która idzie z pokolenia na pokolenie tak samo jak imię. Mój host dziadek to GP III, host to GP IV, moje host dziecko GP V.
Przychodzi ksiądz rozmawia, potem mówi na jakiej stronie mamy otworzyć księgę i tam są wszystkie formułki. Następnie prosi rodziców i chrzesnych o podejście na środek gdzie jest chrzcielnica. Wlewa tam wody święconej do chrzcielnicy, mówi swoje formułki, potem daje chrzesnemu odpaloną od paschału świecę (wielkości takiej jaka my mamy na stołach). I ostatnie...ksiądz bierze dziecko na ręce i oblewa mu głowę przy użyciu ręki, po czym oddaje dziecko na ręce matki.
Potem są zdjęcia, rozmowy, witanie się z wszystkimi, aż w końcu mozna jechać do domu.

U nas po kościele siada się przy stole, tutaj bierze się  talerzyk i siada  tam gdzie się da, ewentualnie stoi i rozmawia się  z rodziną i robi zdjęcia z dzieckiem.

Ciekawostka: zapytałam hostki, w jakim wieku ma się komunie w ich kościele.
Zależy to od rodziców. Mogą wysłać dzieci do komuni jak tylko zaczną chodzić, i większość rodzicó to robi, ale moi hości chcą, żeby mały był świadomy tego sakramentu.



Na koniec filmik z kilku filmiów z halloween. Zero profesjonalizmu.








środa, 29 października 2014

Halloween #part 1

Najwyższy czas coś napisać. Myślałam, że mając więcej czasu wolnegoo będę pisała częściej, ALE nie. Wolny czas spędzam póki co na dworze kiedy temperatura nie spada poniżej 25 stopni.
Dzisiaj, kiedy to za 4 dni przywitamy listopad na termometrach było 30 stopni !

Dla przypomnienia :
  •  Proces przedłużenia programu w APiA  KLIK


Halloween - wszyscy wiemy, co to za święto i jak się je obchodzi. Wiadomo, w każdym stanie może się to troszkę różnić, czy też może być zależne od tego w jakiej okolicy mieszkamy. W Chappaqua mieszkałam wśród dużej ilości rodzin żydowskich, więc aż tak nie było widać tego Halloween, natomiast tu w Nowym Orleanie jest zupełnie przeciwnie! Pierwsze halloweenowe ozdoby pojawiły sie na podwórkach 29 WRZEŚNIA. Ponoć w NO to święto jest obchodzone "huczniej" niż Boże Narodzenie. Niemniej jednak, niektóre domy są tak ozdobione pomarańczowymi lampkami, że już wygląda jak Christmas Time.

Kilka fot z okolicy. Zdjęcia zrobiłam na początku października :) Muszę przyznać, że czasami wracając wieczorem do domu pieszo, naprawdę można się przestraszyć.
 Dokłanie 3 października, hostka wysłała mnie pod dom swoich znajomych.
"Idź a róg tej ulicy i tej. Tam jest dom moich znajomych, którzy co roku stroją dom. Musisz to zobaczyć." Ok. Wiedziałam, że amerykanie czasami wariują, ale to po prostu mnie rozwaliło.






A tak dom wygląda wieczorem....

Reszta zdjęć z okolicy:





 

poniedziałek, 6 października 2014

środa, 24 września 2014

#Nowy Orlean #schedule #filmowanie

Wczoraj minęły 2 tygodnie odkąd przyleciałam do NOLA. Póki co cały czas jest idealnie.
Pogodaa dopisuje, hości są świetni, a dziecko super. No i praca dużo dużo łatwiejsza.
Ostatnio jak hostka dała mi rozkład na ten tydzień to zapytałam jej czy to dalej moje "orientation", a ona, że nie. Tak będzie wyglądała Twoja praca mniej więcej :) Wrzesień do miesiąc jej powolnego wracania do pracy, więc godziny się zmieniają. Na razie dopasowuje to tak, żeby małego karmić piersią. Oczywiście karmię go też butelką, ale hostka mówi, że nie czułaby się najlepiej gdyby miała przestać go karmić piersią :D

Dla przykładu mój rozkład na ten tydzień:

Poniedziałek:  7.30 - 11.20 &  13.15 - 15.00
Wtorek:           9.00 - 11.00 &  14.00 - 15.30
Środa:              9.00 - 11.00 &  14.00 - 16.00
Czwartek:        8.20 - 11.40 &  19.30 - 21.30 
Piątek:             9.00 - 11.00 &  13.00 - 15.00
Sobota:                         W O L N E
Niedziela:                     W O L N E

Ostatnio z okazji tego, że hości poszli na party to miałam długi babysitting. No ale pracowałam wtedy od 13 do 15, a potem dopiero od 19.30 do wstępnie 23.30. Na szczęście moi i Kasi hości chodzą na party razem, więc jak dzieci spią to z Kasią sobie gadamy na Skype, żeby nie było nudno :D Tego wieczoru dostałam SMSa od hostki, czy mogą wrócić około 00.30. Mówię, że OK bo mały śpi, a ja skajpuję z Kasią. Mija 1...nikogo nie ma, mija 2.....nikogo nie ma. Wrócili o 2.20 juz od drzwi mnie przepraszając, a host jak to host wytłumaczył się " to jej wina" wskazując na hostkę.
Potem zapytali mnie czemu nie śpie...trochę mnie zaskoczyli tym pytaniem, bo przecież pracuję prawda? No, ale powiedzieli, że następnym razem mam iść spać i wziąć monitorek do siebie, a  jak wrócą to po prostu go ode mnie wezmą.

Wracając do Nowego Orleanu....JEST PIĘKNY! Palmy, które pokochałam od pierwszego ich ujrzenia na Florydzie. Ludzie...bardziej otwarci. Spacerując przez downtown nie ma tego pośpiechu i biegu jaki był w Nowym Jorku. Oczywiście kocham Nowy Jork i zawsze wysiadając na Grand Central miałam uśmiech od ucha do ucha. Mam też wielką nadzieję, że przed powrotem do Polski, uda mi się zobaczyć NYC jeszcze raz :D

Do samego downtown mam 20 min streetcarem, który jedzie z prędkością roweru, haha!
Oczywiście ani po bokach ani z przodu nie ma okien, więc wiatr we włosach gwarantowany :)



Pierwsze miejsce, do którego zabrała mnie Kasia to Café du Monde. Najstarsza nowo orleańska restauracja (lub ikona NO), która słynie z kawy i tzw. beignets. Jak widać, na brak ludzi nie mogą narzekać. Kolejki są dłuugie, a stolik? Myślałam, że będzie to jak w każdej restauracji.. ale nie. Widzisz wolny stolik to tam siadasz a obsługa przychodzi po jakimś czasie i zbiera zamówienia. Zdarza się, że przychodza i biorą zamówienia od kilku stolików BEZ ZAPISYWANIA na kartce.
Czynne 24h :)
 


idźmy dalej...


CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA
CORAZ BLIŻEJ ŚWIĘTA




Wróćmy na uptown, gdzie mieszkam...
Tym razem mieszkam w takim miejscu, w jakim chciałam mieszkać w stanach.
Dokładnie tak, jak sobie to wyobrażałam.
Dom przy domie, samochody parkowane na ulicy, wszędzie blisko, restauracje, kawiarnie.
Paaark, gdzie mogę w końcu iść się wyjeździć na rolkach po terenie płaskim.
Więcej zdjęć z okolicy wstawię w najbliższej przyszłości :D
 
ulica przy której mieszkam

Audubon Park.
Pieszo jakieś 10-15 min od domu.
Ładnie, zielono, z polem golfowym, blisko do rzeki,
idealne warunki do jeżdżenia na rolkach, czy na rowerze.

Ostatnio przejeżdżając wieczorem koło parku z Kasią, zauważyłyśmy dużo reflektorów, które otaczały żółty dom. Następnego dnia w trakcie przerwy, wybrałam sie tam z Magdą.
Okazało się, że kręcą tam odcinki do "NCIS: New Orleans" , które będzie można oglądać w TV jakoś od października.



Btw. Ostatnio powiedziałam hostce, że słyszałam,
że Sandra Bullock ma dom gdzieś w Nowym Orleanie.
Hostka dała mi adres i powiedziała, że to jakieś 20 min rowerem od nas.
dokładnie mieszka na jednej ulicy za mną, ale ulica jest długa, więc sporo do przejechania.
Powiedziała też, że syn Sandry chodzi do przedszkola z synem hostki koleżanki.


To chyba na tyle. Następną notkę poświęcę procesowi przedłużania programu.
Jeżeli macie jakies pytania dot. tego tematu to śmiało pytajcie w komentarzach, a ja postaram się na nie odpowiedzieć w najbliższym czasie :)